Zarówno ja jak i mój przybornik doczekaliśmy się ładnej pogody w Krakowie.
Kiedy moja praca grzecznie sobie czekała na obfotografowanie niedaleko nas pękły wały i nas zalało.
Przymusowy wyjazd (czyt. ewakuacja) dobiegł końca. W mieście Kraka życie powoli wraca do normalności. Tymczasem tysiące osób w Polsce w dalszym ciągu zmaga się z powodzią. W mgnieniu oka tracą dobytek całego życia... Nawet nie próbuję sobie wyobrażać tego co czują. Nie zapominajmy o nich w momencie kiedy woda opadnie, bo tak naprawdę dopiero wtedy będą potrzebowali ogromnej pomocy.
Wracając do przybornika to prezentuje się tak.








Wszystkich czytających i piszących pozdrawiam serdecznie i słonecznie!